BORDER
Bonson/Flojd/KPSN Lyrics
Jump to: Overall Meaning ↴ Line by Line Meaning ↴
Spokojne noce i sny bez zmian luz
Spokojnie wchodzę i milkniesz jak grób
Bo zapomniałeś już że miałem ksywkę bankrut
Jest git jest hajs kolacja w zamku dziś
Jest karta win weź dwa
Jej uśmiech wjazd truizmem daje siłę wstać
Przejebałem całą flotę gryzę tynk ze ścian
I znów zniknę na trzy dni jak mi styknie dziad
Jak coś dryndnę brat to mi fikniesz z dwa
Nie odbieram kiedy ona dzwoni znów na wkurwie
Nikt nie odbiera najlepszego zioma znów mam w lustrze
Apartament piętro siódme życie jest okrutne
Kiedy znowu dzielę towar na zegarku pięć po szóstej
I chuj nie potrzebny mi nikt dwa koła w błoto
Kiedy ty żresz podeszwy by żyć nie widzę w sobie winy
Krzyczę że to przez nich i nic mnie nie powstrzyma
Tego już się nie uda zmieść pod dywan
Ja i on on i ja taki los mój przyjaciel broni brat
Mówią że mam problem wiem mam w chuj
Kiedy jeden idzie w górę drugi zjeżdża w dół
I tylko wkurwiam się gdy lecę znów na łeb
Bo dwóch nas jest zamiast się czuć jak szef
Znów czuję w ustach krew i tylko wkurwiam się
Bo znowu robię głupstwa klnę
Kiedy myślę że już spoko wjeżdża drugi znów na „nie"
I tylko wkurwiam się gdy lecę znów na łeb
Bo dwóch nas jest zamiast się czuć jak szef
Znów czuję w ustach krew i tylko wkurwiam się
Bo znowu robię głupstwa klnę
Kiedy myślę że już spoko wjeżdża drugi znów na „nie"
Budzę na podłodze się i kurwa krew na spodniach
W bani taki chlew że Bóg chyba o nas zapomniał
Jednocześnie gniew euforia i między nami dwoma
Do utraty tchu jak Bliski Wschód i święta wojna
Dla mnie nie najlepsza opcja jak się wjebać w długi
Na michę i coś tam od Wira wyżebram na szlugi
W chuju mam to czy mnie lubisz bo bliskim robię krzywdę
I zaufaj że nie chciałabyś się przy mnie budzić
Ale ten pierwszy to jest niezły gość
Wierny ideałom i wciąż stara się o lepszy los
Czasem nawet pochwali go na uczelni ktoś
Pracowity nie wypuści jak już złapie w zęby kość
I nie wie co to długi na imprezach bywa rzadko
Woli na siłkę iść w tym czasie ale co kto lubi
Bardziej ułożony facet jest nie to co drugi
Z takim o poranku chciałabyś się obok budzić
I tylko wkurwiam się gdy lecę znów na łeb
Bo dwóch nas jest zamiast się czuć jak szef
Znów czuję w ustach krew i tylko wkurwiam się
Bo znowu robię głupstwa klnę
Kiedy myślę że już spoko wjeżdża drugi znów na „nie"
I tylko wkurwiam się gdy lecę znów na łeb
Bo dwóch nas jest zamiast się czuć jak szef
Znów czuję w ustach krew i tylko wkurwiam się
Bo znowu robię głupstwa klnę
Kiedy myślę że już spoko wjeżdża drugi znów na „nie"
Ciężko mi się zmotywować
Siedzi leń w fotelu zamiast pisać pije browar
I się wkurwia bo mu coś znów przeleciało koło nosa
I ta duma ktoś ma więcej nie możesz się przystosować
Ona pyta czym się martwię ja że niczym nie mam doła
Taki ton że kaligrafia to jak litery z Caps Locka
Taki ton że jak ogarniam to brakuje dna bez końca
Taki ton że nikt nie dzwoni bo już nie ma co ratować
Głowa wytrzymała niejeden presji atak
Znajomi się cieszą że jednak coś ogarniam
Bliscy zdziwieni że się wyrwał z tego bagna
Mama podaje obiad atmosfera życia warta
Dzwoni kumpel jak za dawnych „chodź się nachlać"
Kochanie przepraszam to tradycja nie męczarnia
Bo czasem ze mnie jest nieraz taki diabeł
Wynajdę byle okazję by ten drugi poczuł władzę
I chuj za to co zrobię moralniak zmęczy trzy doby
Tradycja narodowa każdy tryb weekendowy
Żaden egoista dla swoich serducho oddam
Bonson KPSN Flojd święta trójca mistrzowska
I tylko wkurwiam się gdy lecę znów na łeb
Bo dwóch nas jest zamiast się czuć jak szef
Znów czuję w ustach krew i tylko wkurwiam się
Bo znowu robię głupstwa klnę
Kiedy myślę że już spoko wjeżdża drugi znów na „nie"
I tylko wkurwiam się gdy lecę znów na łeb
Bo dwóch nas jest zamiast się czuć jak szef
Znów czuję w ustach krew i tylko wkurwiam się
Bo znowu robię głupstwa klnę
Kiedy myślę że już spoko wjeżdża drugi znów na „nie"
The song "Border" by Bonson, Flojd, and KPSN is a reflection on the complexities and frustrations of life as a young adult. The opening lines describe the desire for a calm and stable life, but the reality is far from that ideal. The singer reflects on a past where he was known as a bankrupt but has since found success, with a dinner at a castle and plenty of money to spend. However, the singer is still dissatisfied, with the feelings of anger and frustration building throughout the song. The chorus repeats the idea that there are two people involved in this confused and uncertain journey, with both feeling lost and struggling to assert themselves as leaders. Despite moments of hope and happiness, the singer always seems to return to a feeling of hopelessness and despair.
The song touches on themes of frustration, identity, and trying to find one's place in the world. The lyrics use complex imagery and wordplay to create a sense of confusion and angst, with references to blood in the mouth and the feeling of being at war. The chorus, with its repeated refrain of "two of us instead of feeling like a boss," encapsulates the feeling of being lost and unsure, despite outward signs of success. The song is a powerful reflection on the difficulties of growing up, and the desire to find a sense of purpose and meaning in a world that can often feel overwhelming.
Line by Line Meaning
Ja to ten co ma biznes plan luz
I am the one with a carefree business plan
Spokojne noce i sny bez zmian luz
Peaceful nights and dreams without changes, carefree
Spokojnie wchodzę i milkniesz jak grób
I enter calmly and you keep silent like a tomb
Bo zapomniałeś już że miałem ksywkę bankrut
Because you have already forgotten that I used to be nicknamed bankrupt
Jest git jest hajs kolacja w zamku dziś
It's good, there's money, dinner in the castle today
Jest karta win weź dwa
There's a wine card, take two
Jej uśmiech wjazd truizmem daje siłę wstać
Her smile is like a truism that gives me strength to get up
Jej koleżanki mówią „typ bez wad' a ja to w piździe mam
Her friends say 'he's a flawless guy' but I don't give a damn about it
Przejebałem całą flotę gryzę tynk ze ścian
I fucked up the whole fleet, I bite the plaster from the walls
I znów zniknę na trzy dni jak mi styknie dziad
And I will disappear for three days when I have enough money
Jak coś dryndnę brat to mi fikniesz z dwa
If I mess up something, my bro will have my back
Nie odbieram kiedy ona dzwoni znów na wkurwie
I don't pick up when she calls, I'm annoyed
Nikt nie odbiera najlepszego zioma znów mam w lustrze
No one answers, the best friend I have is in the mirror again
Apartament piętro siódme życie jest okrutne
Apartment, seventh floor, life is cruel
Kiedy znowu dzielę towar na zegarku pięć po szóstej
When I divide the goods on the clock at five past six
I chuj nie potrzebny mi nikt dwa koła w błoto
And fuck, I don't need anyone, two wheels in the mud
Kiedy ty żresz podeszwy by żyć nie widzę w sobie winy
When you eat soles to survive, I don't see any blame in myself
Krzyczę że to przez nich i nic mnie nie powstrzyma
I shout that it's because of them, and nothing can stop me
Tego już się nie uda zmieść pod dywan
You can't sweep this under the rug anymore
Ja i on on i ja taki los mój przyjaciel broni brat
Me and him, him and me, that's my fate, my friend, my brother
Mówią że mam problem wiem mam w chuj
They say I have a problem, I know I do, a lot
Kiedy jeden idzie w górę drugi zjeżdża w dół
When one goes up, the other goes down
Budzę na podłodze się i kurwa krew na spodniach
I wake up on the floor and fuck, there's blood on my pants
W bani taki chlew że Bóg chyba o nas zapomniał
Such a mess in my head, it's like God forgot about us
Jednocześnie gniew euforia i między nami dwoma
At the same time, anger, euphoria, and between the two of us
Do utraty tchu jak Bliski Wschód i święta wojna
Until breathless, like the Middle East and holy war
Dla mnie nie najlepsza opcja jak się wjebać w długi
Not the best option for me to get into debts
Na michę i coś tam od Wira wyżebram na szlugi
I beg for food and something from Wira for cigarettes
W chuju mam to czy mnie lubisz bo bliskim robię krzywdę
I don't care if you like me, because I hurt those close to me
I zaufaj że nie chciałabyś się przy mnie budzić
And trust me, you wouldn't want to wake up next to me
Ale ten pierwszy to jest niezły gość
But the first one is a good guy
Wierny ideałom i wciąż stara się o lepszy los
Faithful to ideals and still striving for a better fate
Czasem nawet pochwali go na uczelni ktoś
Sometimes someone praises him at the university
Pracowity nie wypuści jak już złapie w zęby kość
Hardworking, he won't let go once he grabs the bone
I nie wie co to długi na imprezach bywa rzadko
And he doesn't know what debts are, it rarely happens at parties
Woli na siłkę iść w tym czasie ale co kto lubi
He prefers to go to the gym during that time, but each to their own
Bardziej ułożony facet jest nie to co drugi
He's a more composed guy, not like the others
Z takim o poranku chciałabyś się obok budzić
You would want to wake up next to someone like him in the morning
Ciężko mi się zmotywować
It's hard for me to motivate myself
Siedzi leń w fotelu zamiast pisać pije browar
I sit lazily in the chair, drinking beer instead of writing
I się wkurwia bo mu coś znów przeleciało koło nosa
And I get angry because something flew by him again
I ta duma ktoś ma więcej nie możesz się przystosować
And that pride, someone has more, you can't adapt
Ona pyta czym się martwię ja że niczym nie mam doła
She asks what I'm worried about, I say I'm not down about anything
Taki ton że kaligrafia to jak litery z Caps Locka
Such a tone that my handwriting is like Caps Lock letters
Taki ton że jak ogarniam to brakuje dna bez końca
Such a tone that when I grasp it, there seems to be no end
Taki ton że nikt nie dzwoni bo już nie ma co ratować
Such a tone that no one calls because there's nothing left to save
Głowa wytrzymała niejeden presji atak
My head can withstand many attacks of pressure
Znajomi się cieszą że jednak coś ogarniam
Friends are happy that I actually manage something
Bliscy zdziwieni że się wyrwał z tego bagna
Loved ones are surprised that I escaped from this swamp
Mama podaje obiad atmosfera życia warta
Mom serves dinner, the atmosphere is worth living for
Dzwoni kumpel jak za dawnych „chodź się nachlać
A friend calls, like in the old days, 'come get drunk'
Kochanie przepraszam to tradycja nie męczarnia
Darling, I'm sorry, it's tradition, not torture
Bo czasem ze mnie jest nieraz taki diabeł
Because sometimes I'm such a devil
Wynajdę byle okazję by ten drugi poczuł władzę
I find any opportunity for the other one to feel power
I chuj za to co zrobię moralniak zmęczy trzy doby
And fuck, the moral guy will be tired for three days because of what I do
Tradycja narodowa każdy tryb weekendowy
National tradition, every weekend mode
Żaden egoista dla swoich serducho oddam
No egoist, I'll give my heart to my loved ones
Bonson KPSN Flojd święta trójca mistrzowska
Bonson KPSN Flojd, the holy trinity of masters
Ciężko mi się zmotywować
It's hard for me to motivate myself
Siedzi leń w fotelu zamiast pisać pije browar
I sit lazily in the chair, drinking beer instead of writing
I się wkurwia bo mu coś znów przeleciało koło nosa
And I get angry because something flew by him again
I ta duma ktoś ma więcej nie możesz się przystosować
And that pride, someone has more, you can't adapt
Ona pyta czym się martwię ja że niczym nie mam doła
She asks what I'm worried about, I say I'm not down about anything
Taki ton że kaligrafia to jak litery z Caps Locka
Such a tone that my handwriting is like Caps Lock letters
Taki ton że jak ogarniam to brakuje dna bez końca
Such a tone that when I grasp it, there seems to be no end
Taki ton że nikt nie dzwoni bo już nie ma co ratować
Such a tone that no one calls because there's nothing left to save
Głowa wytrzymała niejeden presji atak
My head can withstand many attacks of pressure
Znajomi się cieszą że jednak coś ogarniam
Friends are happy that I actually manage something
Bliscy zdziwieni że się wyrwał z tego bagna
Loved ones are surprised that I escaped from this swamp
Mama podaje obiad atmosfera życia warta
Mom serves dinner, the atmosphere is worth living for
Dzwoni kumpel jak za dawnych „chodź się nachlać
A friend calls, like in the old days, 'come get drunk'
Kochanie przepraszam to tradycja nie męczarnia
Darling, I'm sorry, it's tradition, not torture
Bo czasem ze mnie jest nieraz taki diabeł
Because sometimes I'm such a devil
Wynajdę byle okazję by ten drugi poczuł władzę
I find any opportunity for the other one to feel power
I chuj za to co zrobię moralniak zmęczy trzy doby
And fuck, the moral guy will be tired for three days because of what I do
Tradycja narodowa każdy tryb weekendowy
National tradition, every weekend mode
Żaden egoista dla swoich serducho oddam
No egoist, I'll give my heart to my loved ones
Bonson KPSN Flojd święta trójca mistrzowska
Bonson KPSN Flojd, the holy trinity of masters
I tylko wkurwiam się gdy lecę znów na łeb
And I only get angry when I fall on my face again
Bo dwóch nas jest zamiast się czuć jak szef
Because there are two of us instead of feeling like a boss
Znów czuję w ustach krew i tylko wkurwiam się
I feel blood in my mouth again, and I just get angry
Bo znowu robię głupstwa klnę
Because I'm doing stupid things again, I curse
Kiedy myślę że już spoko wjeżdża drugi znów na „nie
When I think it's all good, the second one says 'no' again
I tylko wkurwiam się gdy lecę znów na łeb
And I only get angry when I fall on my face again
Bo dwóch nas jest zamiast się czuć jak szef
Because there are two of us instead of feeling like a boss
Znów czuję w ustach krew i tylko wkurwiam się
I feel blood in my mouth again, and I just get angry
Bo znowu robię głupstwa klnę
Because I'm doing stupid things again, I curse
Kiedy myślę że już spoko wjeżdża drugi znów na „nie
When I think it's all good, the second one says 'no' again
Ciężko mi się zmotywować
It's hard for me to motivate myself
Siedzi leń w fotelu zamiast pisać pije browar
I sit lazily in the chair, drinking beer instead of writing
I się wkurwia bo mu coś znów przeleciało koło nosa
And I get angry because something flew by him again
I ta duma ktoś ma więcej nie możesz się przystosować
And that pride, someone has more, you can't adapt
Ona pyta czym się martwię ja że niczym nie mam doła
She asks what I'm worried about, I say I'm not down about anything
Taki ton że kaligrafia to jak litery z Caps Locka
Such a tone that my handwriting is like Caps Lock letters
Taki ton że jak ogarniam to brakuje dna bez końca
Such a tone that when I grasp it, there seems to be no end
Taki ton że nikt nie dzwoni bo już nie ma co ratować
Such a tone that no one calls because there's nothing left to save
Głowa wytrzymała niejeden presji atak
My head can withstand many attacks of pressure
Znajomi się cieszą że jednak coś ogarniam
Friends are happy that I actually manage something
Bliscy zdziwieni że się wyrwał z tego bagna
Loved ones are surprised that I escaped from this swamp
Mama podaje obiad atmosfera życia warta
Mom serves dinner, the atmosphere is worth living for
Dzwoni kumpel jak za dawnych „chodź się nachlać
A friend calls, like in the old days, 'come get drunk'
Kochanie przepraszam to tradycja nie męczarnia
Darling, I'm sorry, it's tradition, not torture
Bo czasem ze mnie jest nieraz taki diabeł
Because sometimes I'm such a devil
Wynajdę byle okazję by ten drugi poczuł władzę
I find any opportunity for the other one to feel power
I chuj za to co zrobię moralniak zmęczy trzy doby
And fuck, the moral guy will be tired for three days because of what I do
Tradycja narodowa każdy tryb weekendowy
National tradition, every weekend mode
Żaden egoista dla swoich serducho oddam
No egoist, I'll give my heart to my loved ones
Bonson KPSN Flojd święta trójca mistrzowska
Bonson KPSN Flojd, the holy trinity of masters
I tylko wkurwiam się gdy lecę znów na łeb
And I only get angry when I fall on my face again
Bo dwóch nas jest zamiast się czuć jak szef
Because there are two of us instead of feeling like a boss
Znów czuję w ustach krew i tylko wkurwiam się
I feel blood in my mouth again, and I just get angry
Bo znowu robię głupstwa klnę
Because I'm doing stupid things again, I curse
Kiedy myślę że już spoko wjeżdża drugi znów na „nie
When I think it's all good, the second one says 'no' again
Lyrics © O/B/O APRA AMCOS
Lyrics Licensed & Provided by LyricFind
@kosterix7194
[Zwrotka 1: Bonson]
Ja to ten, co ma biznes plan, luz
Spokojne noce i sny bez zmian, luz
Spokojnie wchodzę i milkniesz jak grób
Bo zapomniałeś już, że miałem ksywkę bankrut
Jest git, jest hajs, kolacja w zamku dziś
Jest karta win? Weź dwa
Jej uśmiech, wjazd truizmem, daje siłę wstać
Jej koleżanki mówią „typ bez wad”, a ja to w piździe mam
Przejebałem całą flotę, gryzę tynk ze ścian
I znów zniknę na trzy dni, jak mi styknie dziad
Jak coś dryndnę, brat, to mi fikniesz z dwa
Nie odbieram, kiedy ona dzwoni znów na wkurwie
Nikt nie odbiera, najlepszego zioma znów mam w lustrze
Apartament, piętro siódme, życie jest okrutne
Kiedy znowu dzielę towar, na zegarku pięć po szóstej
I chuj, nie potrzebny mi nikt
Dwa koła w błoto, kiedy ty żresz podeszwy, by żyć
Nie widzę w sobie winy, krzyczę, że to przez nich i nic mnie nie powstrzyma
Tego już się nie uda zmieść pod dywan
Ja i on, on i ja
Taki los, mój przyjaciel broni, brat
Mówią, że mam problem, wiem, mam w chuj
Kiedy jeden idzie w górę, drugi zjeżdża w dół
[Refren]
I tylko wkurwiam się, gdy lecę znów na łeb, bo dwóch nas jest
Zamiast się czuć jak szef, znów czuję w ustach krew
I tylko wkurwiam się, bo znowu robię głupstwa, klnę
Kiedy myślę, że już spoko, wjeżdża drugi znów na „nie”
I tylko wkurwiam się, gdy lecę znów na łeb, bo dwóch nas jest
Zamiast się czuć jak szef, znów czuję w ustach krew
I tylko wkurwiam się, bo znowu robię głupstwa, klnę
Kiedy myślę, że już spoko, wjeżdża drugi znów na „nie”
[Zwrotka 2: Flojd]
Budzę na podłodze się i kurwa krew na spodniach
W bani taki chlew, że Bóg chyba o nas zapomniał
Jednocześnie gniew, euforia i między nami dwoma
Do utraty tchu, jak Bliski Wschód i święta wojna
Dla mnie nie najlepsza opcja, jak się wjebać w długi
Na michę i coś tam od Wira wyżebram na szlugi
W chuju mam to, czy mnie lubisz
Bo bliskim robię krzywdę i zaufaj, że nie chciałabyś się przy mnie budzić
Ale ten pierwszy to jest niezły gość
Wierny ideałom i wciąż stara się o lepszy los
Czasem nawet pochwali go na uczelni ktoś
Pracowity, nie wypuści, jak już złapie w zęby kość
I nie wie, co to długi, na imprezach bywa rzadko
Woli na siłkę iść w tym czasie, ale co kto lubi
Bardziej ułożony facet jest, nie to, co drugi
Z takim o poranku chciałabyś się obok budzić
[Refren]
I tylko wkurwiam się, gdy lecę znów na łeb, bo dwóch nas jest
Zamiast się czuć jak szef, znów czuję w ustach krew
I tylko wkurwiam się, bo znowu robię głupstwa, klnę
Kiedy myślę, że już spoko, wjeżdża drugi znów na „nie”
I tylko wkurwiam się, gdy lecę znów na łeb, bo dwóch nas jest
Zamiast się czuć jak szef, znów czuję w ustach krew
I tylko wkurwiam się, bo znowu robię głupstwa, klnę
Kiedy myślę, że już spoko, wjeżdża drugi znów na „nie”
[Zwrotka 3: KPSN]
Ciężko mi się zmotywować
Siedzi leń w fotelu, zamiast pisać pije browar
I się wkurwia, bo mu coś znów przeleciało koło nosa
I ta duma, ktoś ma więcej, nie możesz się przystosować
Ona pyta czym się martwię, ja że niczym, nie mam doła
Taki ton, że kaligrafia to jak litery z Caps Locka
Taki ton, że jak ogarniam, to brakuje dna bez końca
Taki ton, że nikt nie dzwoni, bo już nie ma co ratować
Głowa wytrzymała niejeden presji atak
Znajomi się cieszą, że jednak coś ogarnia
Bliscy zdziwieni, że się wyrwał z tego bagna
Mama podaje obiad, atmosfera życia warta
Dzwoni kumpel, jak za dawnych, „chodź się nachlać”
Kochanie, przepraszam, to tradycja, nie męczarnia
Bo czasem ze mnie jest nieraz taki diabeł
Wynajdę byle okazję, by ten drugi poczuł władzę
I chuj, za to, co zrobię, moralniak zmęczy trzy doby
Tradycja narodowa, każdy tryb weekendowy
Żaden egoista, dla swoich serducho oddam
Bonson, KPSN, Flojd, święta trójca mistrzowska
[Refren]
I tylko wkurwiam się, gdy lecę znów na łeb, bo dwóch nas jest
Zamiast się czuć jak szef, znów czuję w ustach krew
I tylko wkurwiam się, bo znowu robię głupstwa, klnę
Kiedy myślę, że już spoko, wjeżdża drugi znów na „nie”
I tylko wkurwiam się, gdy lecę znów na łeb, bo dwóch nas jest
Zamiast się czuć jak szef, znów czuję w ustach krew
I tylko wkurwiam się, bo znowu robię głupstwa, klnę
Kiedy myślę, że już spoko, wjeżdża drugi znów na „nie”
@katekorwel411
tekst :
[Produkcja: KPSN]
[Zwrotka 1: Bonson]
Ja to ten, co ma biznes plan, luz
Spokojne noce i sny bez zmian, luz
Spokojnie wchodzę i milkniesz jak grób
Bo zapomniałeś już, że miałem ksywkę bankrut
Jest git, jest hajs
Kolacja w zamku dziś, jest karta win? Weź dwa
Jej uśmiech, wjazd truizmem, daje siłę wstać
Jej koleżanki mówią „typ bez wad”
A ja to w piździe mam
Przejebałem całą flotę, gryzę tynk ze ścian
I znów zniknę na trzy dni, jak mi styknie dziad
Jak coś dryndnę, brat, to mi fikniesz z dwa
Nie odbieram, kiedy ona dzwoni znów na wkurwie
Nikt nie odbiera, najlepszego zioma znów mam w lustrze
Apartament, piętro siódme, życie jest okrutne
Kiedy znowu dzielę towar, na zegarku pięć po szóstej
I chuj, nie potrzebny mi nikt
Dwa koła w błoto, kiedy ty żresz podeszwy, by żyć
Nie widzę w sobie winy, krzyczę, że to przez nich i nic mnie nie powstrzyma
Tego już się nie uda zmieść pod dywan
Ja i on, on i ja
Taki los, mój przyjaciel broni, brat
Mówią, że mam problem, wiem, mam w chuj
Kiedy jeden idzie w górę, drugi zjeżdża w dół
[Refren]
I tylko wkurwiam się, gdy lecę znów na łeb, bo dwóch nas jest
Zamiast się czuć jak szef, znów czuję w ustach krew
I tylko wkurwiam się, bo znowu robię głupstwa, klnę
Kiedy myślę, że już spoko, wjeżdża drugi znów na „nie”
I tylko wkurwiam się, gdy lecę znów na łeb, bo dwóch nas jest
Zamiast się czuć jak szef, znów czuję w ustach krew
I tylko wkurwiam się, bo znowu robię głupstwa, klnę
Kiedy myślę, że już spoko, wjeżdża drugi znów na „nie”
[Zwrotka 2: Flojd]
Budzę na podłodze się i kurwa krew na spodniach
W bani taki chlew, że Bóg chyba o nas zapomniał
Jednocześnie gniew, euforia i między nami dwoma
Do utraty tchu, jak Bliski Wschód i święta wojna
Dla mnie nie najlepsza opcja, jak się wjebać w długi
Na michę i coś tam od Wira wyżebram na szlugi
W chuju mam to, czy mnie lubisz
Bo bliskim robię krzywdę i zaufaj, że nie chciałabyś się przy mnie budzić
Ale ten pierwszy to jest niezły gość
Wierny ideałom i wciąż stara się o lepszy los
Czasem nawet pochwali go na uczelni ktoś
Pracowity, nie wypuści, jak już złapie w zęby kość
I nie wie, co to długi, na imprezach bywa rzadko
Woli na siłkę iść w tym czasie, ale co kto lubi
Bardziej ułożony facet jest, nie to, co drugi
Z takim o poranku chciałabyś się obok budzić
[Refren]
I tylko wkurwiam się, gdy lecę znów na łeb, bo dwóch nas jest
Zamiast się czuć jak szef, znów czuję w ustach krew
I tylko wkurwiam się, bo znowu robię głupstwa, klnę
Kiedy myślę, że już spoko, wjeżdża drugi znów na „nie”
I tylko wkurwiam się, gdy lecę znów na łeb, bo dwóch nas jest
Zamiast się czuć jak szef, znów czuję w ustach krew
I tylko wkurwiam się, bo znowu robię głupstwa, klnę
Kiedy myślę, że już spoko, wjeżdża drugi znów na „nie”
[Zwrotka 3: KPSN]
Ciężko mi się zmotywować
Siedzi leń w fotelu, zamiast pisać pije browar
I się wkurwia, bo mu coś znów przeleciało koło nosa
I ta duma, ktoś ma więcej, nie możesz się przystosować
Ona pyta czym się martwię, ja że niczym, nie mam doła
Taki ton, że kaligrafia to jak litery z Caps Locka
Taki ton, że jak ogarniam, to brakuje dna bez końca
Taki ton, że nikt nie dzwoni, bo już nie ma co ratować
Głowa wytrzymała niejeden presji atak
Znajomi się cieszą, że jednak coś ogarnia
Bliscy zdziwieni, że się wyrwał z tego bagna
Mama podaje obiad, atmosfera życia warta
Dzwoni kumpel, jak za dawnych, „chodź się nachlać”
Kochanie, przepraszam, to tradycja, nie męczarnia
Bo czasem ze mnie jest nieraz taki diabeł
Wynajdę byle okazję, by ten drugi poczuł władzę
I chuj, za to, co zrobię, moralniak zmęczy trzy doby
Tradycja narodowa, każdy tryb weekendowy
Żaden egoista, dla swoich serducho oddam
Bonson, KPSN, Flojd, święta trójca mistrzowska
[Refren]
I tylko wkurwiam się, gdy lecę znów na łeb, bo dwóch nas jest
Zamiast się czuć jak szef, znów czuję w ustach krew
I tylko wkurwiam się, bo znowu robię głupstwa, klnę
Kiedy myślę, że już spoko, wjeżdża drugi znów na „nie”
I tylko wkurwiam się, gdy lecę znów na łeb, bo dwóch nas jest
Zamiast się czuć jak szef, znów czuję w ustach krew
I tylko wkurwiam się, bo znowu robię głupstwa, klnę
Kiedy myślę, że już spoko, wjeżdża drugi znów na „nie”
@TRAVELBEASTS
To w jakim stopniu utożsamiam się z tym kawałkiem, rozpierdala mi głowę. Niesamowite
@riderfromnowhere9782
to samo...
@Ksenondp
Bo jesteśmy w dwóch procentach ludzi z borderem.
@AdrianBednarski-xq1xh
Pozdro ziomeczki mam tak samo
@pradawnyelf
2023 lipiec- podbijam
@patrykpatryk9406
Żebyś wiedział .. wracam do utworu odkąd powstał
@vixcy_
To w jakim stopniu utożsamiam się z tym kawałkiem jest niesamowite.
Jako osoba uzależniona od dragów, po odwyku rozumiem aż za bardzo, czuje jakby żyły we mnie dwie osoby, ta trzeźwa, i ta zła
Dziękuję za to co robisz, to dla mnie jak terapia
@user-dp4zp9bg8o
+1, powodzonka mordo 💪
@MrSevenek
NO KURWA MISTRZOSTWO BONSON URATUJE POLSKI HIP HOP
@disstnc
Właśnie takiego klimatu brakowało wśród dzisiejszego zalewu bezpłciowego newschoolu. Propsy mistrzu. Ratujesz nam rap.